_______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 16.10.1992. nr 46 _______________________________________________________________________ W numerze: Wladyslaw Balicki - Nozyce nad Polska Jerzy Boniecki - Cechy Polakow Wieslaw Leszek Wyrzykowski - Mendelsohn im nie zagra - Ody Horacego w przekladzie Zygmunta Kubiaka Maciek Cieslak - Katyn na lamach gazet - Listy do redakcji _______________________________________________________________________ [Od introligatora dyzurnego: do tej pory rzadko zamieszczalismy teksty o gospodarce. Proponujemy jednak artykul W. Balickiego o rolnictwie, gdyz jest on niezwykle czytelny i oparty bardziej na brutalnej fizyce niz na spekulacjach politycznych. A poza tym juz zaczelo sie cos dziac, rzad wstrzymuje eksport pasz, zawiesza cla na import, ale wprowadza oplaty wyrownawcze. Niekoherencja? Jerzy Boniecki szuka ogolnych cech narodowych Polakow. Bardzo ciekawe, zabraklo tam jednej cechy: otoz niewatpliwie od stuleci wszyscy Polacy charakteryzuja sie ciagotami w kierunku poszukiwaniu cech narodowych Polakow... Maciek Cieslak zamiast standardowego kondensatu z ostatnich dwoch tygodni pisze o Katyniu. Czas klamstwa sie skonczyl? J.K-uk] _______________________________________________________________________ [Artykul opublikowany we "Wprost" z 13 wrzesnia 1992. Spisal i nieznacznie skrocil J.K-uk] Wladyslaw Balicki NOZYCE NAD POLSKA ================= Ubiegloroczna kleska urodzaju, spowodowana po czesci dobra pogoda, po czesci dzialaniem mechanizmow rynkowych, doprowadzila do nieznanego za czasow poprzedniego ustroju niedoboru popytu. Polska, kraj od kilku- dziesieciu lat importujacy zboze, nagle zostala nim zasypana. Nadwyzka wyniosla prawie milion ton zboz i ten milion - na szczescie, jak sadzono wczesna wiosna, na nieszczescie, jak twierdzi sie dzisiaj - wyeksportowano, glownie za wschodnia granice. Tegoroczna susza i wywolana nia kleska nieurodzaju z trzech przynajmniej powodow ma charakter wyjatkowy. Tak naglego spadku plonow (ostrozne szacunki przewiduje, ze beda one mniejsze o 25 proc.) nie przepowiadal najwiekszy nawet pesymista. Poziom wody w rzekach byl najnizszy od stu lat. Kleska dotknela nie tylko rolnictwo, ale rowniez inne dziedziny bazujace na naturalnej wegetacji. Szczegolny charakter tegorocznej suszy zwiazany jest takze z jej geograficzna lokalizacja. Jezeli dwa gospodarstwa dostarczaja na rynek np. 30 kwintali pszenicy, przy czym pierwsze dostarcza z jednego hektara 20 kwintali, a drugie 10, kleska nieurodzaju w pierwszym z nich pociaga za soba powazniejsze skutki gospodarcze niz w drugim. Tracimy 5 + 2.5 = 7.5 kwintala, gdy oba gospodarstwa zostaly dotkniete nieurodzajem w tym samym stopniu. Jesli jednak to pierwsze (wysokotowarowe) nie zaznalo kropli deszczu przez kilkadziesiat dni, w rezultacie czego plon spadl w nim o 40 proc., a nad drugim troche padalo, co spowodowalo tylko 10 proc. obnizki, sytuacja jest jeszcze gorsza, laczny spadek wynosi nie 7.5, lecz 9 kwintali. Zlosliwym zrzadzeniem losu nize przesuwajace sie znad Atlantyku zatrzymywaly sie nie dochodzac do Odry, a te znad Ukrainy - gdzies w okolicach Kutna. Nad Wielkopolska i wojewodztwami zachodnimi niebo bylo bezchmurne. W tych wlasnie wojewodztwach znajduje sie wiekszosc gospodarstw wysokotowarowych. Dwudziestoprocentowy spadek plonow zboz, czyli prawie o 7 milionow ton, pociagnie za soba znacznie przekraczajace ten odsetek obnizenie podazy. Trzeci i chyba najwazniejszy czynnik przesadzajacy o wyjatkowosci tegorocznego nieurodzaju to dramatyczna sytuacja finansowa polskiego rolnictwa. Jest ona rezultatem zderzenia sie dwu wlasciwosci stanowiacych - jeszcze za ancien regime'u - polska specyfike. Rolnictwo bylo w epoce PRL w wiekszosci prywatne i tak rozdrobnione, ze do przesady zdemonopolizowane. Producenci srodkow dla niego niezbednych: nawozow, maszyn, pasz - to ogolnokrajowe lub lokalne monopole. Tzw. uwolnienie cen rozpoczete za Rakowskiego, a dokonczone przez Balcerowicza, spowodowalo powrot zjawiska dobrze znanego przed wojna, noszacego nazwe "nozyc cenowych". Rozdrobnieni producenci rolni mogli po uwolnieniu cen podniesc je tylko do poziomu wyznaczonego przez slabnacy popyt. Zmonopolizowani wytworcy srodkow produkcji podniesli je znacznie wyzej - do poziomu wyznaczonego przez ich rynkowa wylacznosc. W efekcie koszty w gospodarstwie wiejskim rosly bez porownania szybciej niz przychody ze sprzedazy plodow. Zadluzenie, spadek dochodow osobistych w gospodarstwach wiejskich, bankructwa PGR-ow i prawie milion hektarow pegeerowskiej ziemi pozostawionej odlogiem - maja swoje praprzyczyne wlasnie w rozwarciu sie "nozyc cen". Polska cierpi na chorobe wadliwej struktury gospodarczej, a skutki tej choroby odczuwa w pierwszym rzedzie rolnictwo. Wydajnosc pracy jest w nim oczywiscie zenujaco niska, a jej wzrost bedzie musial pociagnac za soba likwidacje niewiarygodnie duzej liczby gospodarstw. Ich miejsce zajma wysokowydajne, wielkoobszarowe zmechanizowane farmy. Aby to sie jednak dokonalo, produkcja w gospodarstwach obecnie najlepszych musi byc oplacalna na tyle, by mozliwymi i oplacalnymi staly sie inwestycje. W sytuacji rozwartych nozyc nie sa one oplacalne. Tak wiec dopiero radykalna poprawa zyskownosci stworzy nadzieje, iz polskie rolnictwo wyjdzie na prosta droge do Europy, po ktorej poruszac sie bedzie z mozolem, lecz we wlasciwym kierunku. Przy obecnych relacjach cen, jesli sie ono nie cofa, to stoi w miejscu. Na taka sytuacje, czyli na niska, lub zadna oplacalnosc, nalozyla sie susza. Z nakladow poniesionych w ubieglym roku, z kredytow zaciagnietych na poczet tegorocznych zbiorow przychody beda mizerne; na czesci pol w ogole nie przystapiono do zniw, gdyz koszt wynajecia kombajnu przekroczylby dochod ze sprzedazy plonu. Czego wiec powinnismy sie spodziewac jako rezultatu srogiej suszy polaczonej z dramatyczna sytuacja finansowa? Z cala pewnoscia zdrozeje mieso. Ministerstwo Rolnictwa przewiduje podwyzki rzedu 33 proc. i chociaz kazde tego rodzaju horoskopy sa dzis wysoce niepewne, mechanizm wzrostu cen miesa latwo sobie wyobrazic. Niezaleznie bowiem od tego, czy - o czym nizej - Polska sprowadzi brakujace do bilansu zbozowego 6.5 mln ton, czy nie sprowadzi, mieso zdrozeje. Jesli nie sprowadzi, poglowie zywca zostanie ograniczone. Zmaleje podaz miesa i wzrosnie jego cena. Jesli sprowadzi, to - w najbardziej optymistycznym wariancie - mozna przewidziec utrzymanie jego podazy na tym samym poziomie. Wzrosnie przy tym jego cena, gdyz wzrosnie koszt hodowli. Pasza, kupowana nawet po niskich obecnie cenach swiatowych, jest bowiem drozsza od produkowanej w gospodarstwie hodowcy. Poniewaz w Polsce wiekszosc hodowli bazuje na paszy wytwarzanej przez rolnika, przestawienie sie na importowana karme bedzie rownoznaczne ze wzrostem kosztow i wzrostem ceny miesa. Tego moga oczekiwac mieszkancy miast. Jakie zas perspektywy rysuja sie przed rolnikami? Zaleza one od polityki rzadu, a stoi on przed trzema mozliwosciami. Kazdy z trzech ewentualnych wariantow przyniesie - jesli go zrealizowac - i dobre i zle rezultaty. Pierwszy wariant polegalby na dalszym przestrzeganiu doktryny liberalnej, czyli na nierobieniu niczego i oczekiwaniu skutkow zadzialania tzw. niewidzialnej reki rynku. Co sie w takim wypadku zdarzy? Poniewaz rynkowa cena tony zboza w kraju przystaje niemal do poziomu cen swiatowych, brakujace w bilansie zbozowym 6.5 mln ton zostanie przez importerow (glownie prywatnych) sprowadzone z zagranicy. Bedzie to Polske kosztowalo miliard dolarow, gdyz ceny zboza na rynkach swiatowych oscyluja wokol 120 dolarow za tone. Suma to ogromna, rowna niemal jednomiesiecznym wplywom z krajowego eksportu, ale - szczesliwym trafem - bedziemy nia dysponowac dzieki zarysowujacemu sie juz po pol roku dodatniemu saldu obrotow z zagranica. Ten import nie pozwoli na powazny wzrost ceny zboza. Spozycie zywnosci utrzyma sie w kraju na poprzednim poziomie, ale rolnictwo niewiele na tym zyska. Wzrost cen miesa pokryje jedynie drobna czesc wydatkow. Analizujac ten wariant zakladam, ze rzad nie wysupla z budzetu nie przewidywanych wczesniej srodkow na ratowanie tego sektora gospodarki. Wydatki te wprawdzie zaoszczedzi, ale spowoduje, ze skutki suszy dadza naprawde o sobie znac dopiero w przyszlym roku. Jesienia i zima zbankrutuje bowiem powazna czesc wysokotowarowych PGRow, rolnicy indywidualni nie zakupia ani materialu siewnego, ani nawozow, ani materialu zarodowego, a o inwestycjach, czy remontach nawet nie pomysla. Tak wiec w przyszlym roku, juz nie z powodow klimatycznych, lecz finansowych moze zabraknac nie szesc i pol, lec dziesiec milionow ton. Produkt krajowy spadnie do poziomu nieprzekraczalnie niskiego, ale gospodarka odbije sie od dna. Niezbedny, ogromny import wywola taki popyt na dewizy, ze dokona sie zywiolowe, wysokie obnizenie kursu zlotowki wobec dolara. Zamknie to polski rynek przed importem i podniesie oplacalnosc eksportu. Bieg zdarzen doprowadzi do triumfu gospodarczych nacjonalistow, od dawna domagajacych sie wysokiej dewaluacji, odgradzajacej kraj od wyniszczajacego importu. Druga mozliwosc. Rolnictwo otrzymuje (w postaci ulg podatkowych, tanich kredytow, dotacji, umorzen itd.) 2.5 bln zl. O taka wlasnie sume wystapilo wobec rzadu Ministerstwo Rolnictwa. Miliardowy import zboz dokonuje sie tak, jak w wariancie poprzednim, a zatem nie spada spozycie dobr zywnosciowych. Rzad traci owe 2.5 bln zl, ale rolnictwo otrzymuje rekompensate za poniesione straty. Jest to jednak tylko rekompensata. Ten posredni wariant nie oznacza nic innego, jak tylko powrot do punktu wyjscia. Jesli w przyszlym roku znow zapanuje susza, bedziemy mieli do czynienia z sytuacja taka, jak dzis, a rzad znow stanie w obliczu trudnego wyboru. Trzeci wariant, drastyczny - pozwoli na zalatwienie sie z "nozycami cen". Rzad nie dopuszcza do kompensacyjnego importu, a oprocz tego wysupluje owe 2.5 biliona. Ceny zywnosci rosna gwaltownie, a podwyzka cen miesa grubo przekracza przewidziane 33 proc. Monopolisci, producenci srodkow dla rolnictwa, nie decyduja sie jednak na podwyzki, gdyz popyt na ich produkty juz wczesniej spadl do bardzo niskiego poziomu. Zamykaja sie "nozyce cen", a rolnictwu przywrocona zostaje utracona przed paru laty zyskownosc. Podsumujmy: pierwszy wariant preferuje mieszkancow miast kosztem rolnikow, trzeci - rolnikow kosztem mieszkancow miast. Drugi, nijaki, nie preferuje nikogo i nic wlasciwie nie zmienia. I dlatego zapewne on zostanie wybrany. _______________________________________________________________________ ["Kultura" nr. 6/537 (1992) (z cyklu SPRAWY I TROSKI), zanotowal J.K-ek] Jerzy Boniecki CECHY POLAKOW ============= Juz od dawna kusilo mnie, aby sprobowac zrobic spis tzw. typowych cech Polakow. Stale o nich mowimy w momentach radosci i triumfu, czesciej moze jeszcze w chwilach klesk i niepowodzen. A mimo to nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widzial spis czy jakis katalog tych naszych cech. Bezposrednio do napisania niniejszego artykulu zachecil mnie wywiad z Edwardem Raczynskim - bylym emigracyjnym prezydentem, opublikowany z grudniowym numerze "Kultury" ubieglego roku (12/531). Uzmyslowilem sobie w szczegolnosci, ze wbrew pozorom, przebywanie poza Polska i mozliwosc ogladania Polakow z zewnatrz, wsrod innych narodowsci, daje moze szczegolniejsza, lepsza, perspektywe. Gdyby bowiem tego rodzaju analiza czy badania prowadzone byly wsrod Polakow w kraju, obok `trwalych' istniejacych od dlugiego czasu `cech narodowych' ujawnilyby sie inne, niewatpliwie prawdziwe, a wiec autentyczne, ale bedace wynikiem ponurego systemu, ktory zapanowal w Polsce po II wojnie swiatowej. Typowym przykladem takich - powszechnych niestety w kraju - cech jest niesolidnosc lub brak szacunku dla dobra publicznego. Wrod Polakow, ktorzy osiedlaja sie na Zachodzie te dwie cechy z czasem zanikaja - spowodowane jest to innymi warunkami, w ktorych teraz zyja ci ludzie. Natomiast inne `narodowe cechy' zachowuja sie nadal, nieraz po kilkudziesieciu latach spedzonych poza krajem. Te wlasnie cechy wydaja sie szczegolnie interesujace, jako trwale, a wiec najbardziej typowe. Przedmiot naszych rozwazan jest o tyle skomplikowany i `delikatny', ze ich wynikiem moze byc stereotyp, a wiec kategoria oceny, ktora uzywana w sposob nieodpowiedzialny potrafi byc krzywdzaca i uczynic wiele zlego. Z drugiej strony jednak wiemy dobrze, ze wspolnota kultury i doswiadczen z pewnoscia wytwarza cechy typowe, `narodowe', i ich zidentyfikowanie ma znaczna wartosc poznawcza, a nawet praktyczna. Trzeba wszakze stale pamietac, ze poszczegolne typowe cechy Polakow, ogladane pojedynczo nie musza bynajmniej byc - i nie sa - wylacznie polskie. Spotykane sa one z pewnoscia takze u innych narodowosci. Dopiero ich zbior, tj. wystepowanie razem, obok siebie, cech pozytywnych i negatywnych, a wiec ich kombinacja, sklada sie na ewentualna sylwetke `typowego Polaka'. Przy czym, jak we wszystkich uogolnieniach, istnieje tutaj zastrzezenie, ze do takiej sylwetki `typowego Polaka' nie beda pasowac wszyscy Polacy, a tylko ich wiekszosc. Zanim wreszcie przejdziemy do wyszczegolnienia tych naszych cech - jeszcze dwie uwagi. Czy nie byloby lepiej, aby zidentyfikowanie cech Polakow pozostawic innym, tj. obcym, ktorzy obserwuja nas z zewnatrz? Widza je oni chyba bardziej ostro i bardziej bezstronnie. Tak, moze to i prawda, ale jednoczesnie sa bardziej z dala od nas, a wiec znaja nas mniej. Bariera naszego jezyka, ktory niestety nie stanie sie nigdy lingua franca, odgrywa w tym niebagatelna role. Tak wiec nasza ocena wlasna, a wiec introspekcja wydaje sie bardziej wlasciwa, moze tym wiecej jesli jest dokonywana z pozycji emigranta, a wiec Polaka zyjacego na stale w innej kulturze. Druga uwaga - to zastrzezenie, ze prowadzona tu proba analizy nie jest zadnym opracowaniem naukowym. Oparta jest ona na wlasnych obserwacjach, z tym jednak, ze powstaly spis cech poddany byl krytyce i modyfikacji szeregu osob - Polakow emigrantow i w tym sensie reprezentuje sume pogladow i doswiadczen. A wiec ad rem - jakie sa typowe cechy Polakow? Zalety: uczuciowosc; sentymentalizm; serdecznosc; goscinnosc i wielkodusznosc; gotowosc do poswiecen, patriotyzm; przywiazanie do historii i tradycji; lagodnosc; brak msciwosci i okrucienstwa; umiejetnosc przetrwania i rozpoczecia od nowa; brak malostkowosci i nadmiernego zmaterializowania; uczynnosc; kurtuazja wobec kobiet; szacunek dla kultury i wyksztalcenia. Wady: zasciankowosc (przesadny polonocentryzm); snobizm (spoleczny i wobec niektorych narodow), brak pragmatyzmu i trzezwosci ocen (rzeczywistosci), sklonnosc do budowy mitow; nieufnosc; pyszalkowatosc i brak skromnosci - dokladne przeciwienstwo anglosaskiego understatement i ogolnej powsciagliwosci; sklonnosc do `robienia szumu' i `quasi-dzialania'; ksenofobia i koltunstwo (jako cechy spotykane czesciej niz u wiekszosci narodow europejskich), balaganiarstwo i nieumiejetnosc organizacji; brak wytrwalosci (przy zdolnosci do zrywu), brak dyscypliny spolecznej, brak tolerancji i kultury wspolzycia spolecznego; brak poczucia obywatelskiego (civic spirit), sklonnosc do rozwleklosci i braku scislosci wypowiedzi. Przy omawianiu naszych typowych cech z innymi rodakami uderzylo mnie, ze co do kilku podstawowych cech od razu byla zgoda. Natomiast zanim doszlismy do zidentyfikowania innych, bylo poczatkowo sporo niepewnosci i roznicy zdan. Wynika z tego, ze choc wydawaloby sie, ze `znamy sie jak lyse konie', moze wcale tak nie jest? Prezydent Raczynski, ktory w ciagu swego dlugiego zycia obserwowal Polakow, doszedl n.p. do wniosku, ze Polacy sa leniwi. Dziwne. Nigdy bym tego o Polakach nie powiedzial; zadna z konsultowanych przeze mnie osob rowniez nie wymienila tej cechy jako charakterystycznej dla Polakow. Ciekawe, ze czasem trudno jest w sposob jasny zakwalifikowac jakas ceche jako zalete lub wade. Na przyklad sentymentalizm - wada to czy zaleta? Inne spostrzezenie to fakt, ze uzbieralo sie w tym spisie mniej wiecej tyle wad, co i zalet, a wiec jest jakas `rownowaga'. Zapewniam, ze przy ukladaniu spisu byl to zupelny przypadek. Inna uwaga - to fakt, ze niektore wady sa wyraznie odpowiednikiem, czy `druga strona' zalet. Jesli wiec prawda jest, ze `typowy Polak' jest uczuciowy i (w jakims stopniu) sentymentalny, trudno sie dziwic, iz wykazuje on brak pragmatyzmu i trzezwosci w ocenie rzeczywistosci. Na koniec trzeba podkreslic, ze wszystkie te typowe polskie cechy maja oczywiscie swoje kulturowe i historyczne wytlumaczenie czy `usprawiedliwienie'. Niemniej pozostaja faktem, ktory w duzym stopniu charakteryzuje nasz narod. Wielkanoc 1992 _______________________________________________________________________ Wieslaw Leszek Wyrzykowski MENDELSOHN IM NIE ZAGRA. RZECZ O BEZZENSTWIE KSIEZY =================================================== [tekst pochodzi z "Glosu Polonii" nr 15, 1992] I Jest to bez watpienia jeden z najdrazliwszych tematow dotyczacych wewnetrznego zycia Kosciola katolickiego. Wiemy, ze ksieza nie moga zawierac zwiazkow malzenskich, ze nie moga zyc w konkubinacie - a jednoczesnie ksiadz w czasie swiecen sklada slub bezzennosci, a nie czystosci (ksieza zakonni slubuja czystosc). Kazdy z nas czesto, a moze tylko sporadycznie, zastanawia sie, jak to jest, ze w prawoslawiu malzenstwo jest dozwolone, ze protestanci rowniez dopuszczaja zwiazek malzenski - a my, rzymsko-katolicy, stanowczo odrzucamy malzenstwo ksiezy. A przeciez nie jest dla nikogo tajemnica, ze zdarzaja sie przypadki utrzymywania bardzo bliskich, intymnych kontaktow duchownego z kobieta, ze rodza sie dzieci, ze w niektorych krajach istnieja dosc silne ruchy na rzecz zalegalizowania malzenstwa duchownych. Zwolennicy utrzymuja, ze zaoszczedzi sie w ten sposob zgorszenia, w przypadku konkubinatu, ze wiele zboczen, psychicznych zalaman nie bedzie miec miejsca, ze natury nie da sie niczym oszukac, zastapic. Przeciwnicy natomiast stoja na stanowisku, ze kaplan musi calkowicie poswiecic sie Bogu i sluzbie blizniemu. Przypatrzmy sie zatem, jak ta sprawa wygladala dawniej w swietle opracowan m. in. Rudolfa Fischer-Wollperta, Juliusza Bardacha i Jozefa Putka; wszystko to sa opracowania historyczne oparte o dokumenty. II W Kosciele pierwotnym czesto wystepowalo laczenie kaplanstwa z malzenstwem, po prostu jeszcze nikt nie probowal rozdzielac malzenstwa od kaplanstwa, uwazano bowiem, ze dostojnik koscielny powinien posiadac cechy dobrego ojca rodziny. Biskup, stojacy na czele gminy, powinien byc dobrym ojcem umiejacym wychowywac swe dzieci w posluszenstwie: kto bowiem nie umie rzadzic wlasnym domem, jak rzadzic bedzie Kosciolem? W najdawniejszych czasach przyjela sie praktyka, ze kto przyjal swiecenia jako czlowiek zonaty - mogl w zwiazku pozostac, natomiast wyswiecony kawaler nie mogl zawrzec malzenstwa; dwukrotnie zonaci nie byli dopuszczani do swiecen. Niby wszystko bylo jasne, ale wkradly sie naduzycia i synod w Elwirze, ok. 300 r., zakazal duchownym z wyzszymi swieceniami zawierania malzenstw, a synod w Ancyrze, w 314 r., pozwalal diakonom na malzenstwo, jezeli to sobie wczesniej zastrzegli, przed swieceniami. Na I Soborze Powszechnym w Nicei (325 r.) postanowiono uchwaly podjete w Elwirze rozszerzyc na caly Kosciol, na wniosek jednak biskupa Pafnucego zgodzono sie, aby duchowni bedacy w zwiazkach malzenskich nie zrywali ich. Ten sam sobor zakazal przebywania w jednym domu duchownego i kobiety (wyjatek stanowily wiezy krwi). W nastepnych wiekach ewolucja poszla w dwu kierunkach, odmiennie w Kosciele Wschodnim i Zachodnim, na Wschodzie malzenstwo zawarte przed swieceniami mozna bylo kontynuowac, jedynie biskupow obowiazywalo bezzenstwo, natomiast na Zachodzie papiez Leon I Wielki (440-461) oraz Grzegorz I Wielki (590-604) rozszerzyli postanowienia w Elwirze na subdiakonow. Wciaz ponawiane zaostrzenia i podejmowane uchwaly dowodza, na jakie trudnosci napotykala polityka rozdzielenia malzenstwa i kaplanstwa. Stopniowe narzucanie woli papiestwa duchownym odnosilo pozadany skutek, chociaz w X wieku znow doszlo do rozluznienia obyczajow. Leon IX na synodzie w Rzymie w roku 1049 ponowil wszystkie rozporzadzenia i bardzo ostro zwalczal tych kaplanow, ktorzy nie stosowali sie do papieskich rozporzadzen. Za pontyfikatu Leona IX wielokrotnie zaostrzano dekrety papieskie przeciwko zonatym ksiezom. Kolejni papieze szli ta sama droga, Mikolaj II (1058-1061) na synodzie w 1059 roku duchownych, ktorzy zyli w konkubinacie, wyklal i zakazal wiernym uczestniczenia w mszach odprawianych przez tych ksiezy. Za pontyfikatu Aleksandra II (1061-1073) wyslano legatow papieskich do poszczegolnych krajow, aby na miejscu kontrolowali wprowadzanie papieskich dekretow w zycie. W 1074 roku Grzegorz VII, na tzw. postnym synodzie, odnowil nakazy swych poprzednikow i pozbawil duchownych, ktorzy zyli w konkubinacie, ich urzedow. Dopiero na poczatku XIII wieku Kosciol uznal malzenstwo za przeszkode dla przyjecia swiecen. W XIV i XV wieku dosc czesto pojawiaja sie skargi na nie respektowanie tych postanowien, a ponadto miejsce malzenstwa coraz czesciej zajmuje konkubinat. W XVI wieku reformatorzy kwestionowali sakrament swiecen kaplanskich, dopuszczajac mozliwosc malzenstwa zawieranego przez ksiezy. Na Soborze Powszechnym w Trydencie (1545-1563) niektorzy katoliccy wladcy opowiadali sie za malzenstwem ksiezy, a kiedy sobor odrzucil te postulaty, wladcy postarali sie o szczegolne uregulowanie tych spraw na swoich terytoriach. Sobor w Trydencie potwierdzil, ze duchowni majacy wyzsze swiecenia kaplanskie nie moga zawierac zwiazkow malzenskich. W sumie do dnia dzisiejszego niewiele sie w tej materii zmienilo, wlasciwie nic: ksieza nie moga sie zenic i oficjalnie sprawy nie ma, lecz nieoficjalnie czesto sie spotykamy z nieco odmienna praktyka. III Aleksander II wysylajac legatow nie zapomnial o Polsce; rowniez w kraju Piastow zaczeto wprowadzac celibat, chociaz tak jak wszedzie, akcja ta napotykala na duzy opor ze strony duchownych. Wprowadzenie celibatu w Polsce wiazalo sie z walka o uniezaleznienie Kosciola od hierarchii swieckiej. Ostatecznie celibat zwyciezyl u nas w polowie XIII wieku; ksieza nie zenili sie juz, ale czy zrezygnowali z towarzystwa niewiast? W Polsce znani sa jako zonaci arcybiskup Wincenty, ktory mial dwoch synow: Boguchwala i Miroslawa, oraz biskup we Wloclawku Ogier, ktorego syn odgrywal duza role w Wielkopolsce w XIII wieku. Kiedy w 1197 roku legat papieski Piotr, kardynal z Kapui, przywiozl do Polski Bulle celibatowa - tak to oburzylo duchowienstwo, ze zniewazyli papieskiego legata. Nie mozna sie jednak dziwic, ze wprowadzenie nowego prawa napotkalo taki opor: ksieza mieli dzieci, ksztalcili je, zabezpieczali im urzedy koscielne, czesto syn po ojcu obejmowal parafie i dochody. Kuria rzymska jednak powoli i systematycznie tepila malzenstwa duchownych. I jezeli na poczatku udzielano dyspens na malzenstwa, pozniej je ograniczano, a opornych ksiezy okladano koscielnymi klatwami i usuwano z posad. W ten sposob z biegiem czasu utrwalila sie zasada bezzennosci ksiezy. Zakazy papieskie czesto jednak obchodzono potajemnie, zawierano malzenstwa w tajemnicy lub wprowadzano do domow kobiety, konkubiny, bez slubu. Gdy i tego zakazano, wprowadzano do domow krewne, czemu wladze koscielne tez przeciwdzialaly. Wreszcie przyjela sie zasada, ze w domu kaplana moze przebywac kobieta, ktora nie jest podejrzana. A o tym decydowal biskup lub archidiakon. W roku 1297 legat papieski Filip przywiozl do Polski zakaz mieszkania duchownych z kobietami; zakaz ten nie odnosil sie do konkubin. Synod uniejowski z roku 1326 zakazal przebywania pod jednym dachem duchownym i kobietom podejrzanym - ale wystarczylo sie dobrze oplacic archidiakonowi, aby wystawil odpowiednie swiadectwo. Rozporzadzenie arcybiskupa Jakuba Swinki z 1285 r., potwierdzone przez arcybiskupa Jaroslawa w 1357 r. postanawialo, ze naloznice ksiezowskie karane beda zaprzedaniem w niewole lub ubiczowaniem! W Polsce celibat bardzo opornie wchodzil w zycie, jeszcze w XIV wieku spotyka sie zonatych ksiezy, a w 1420r. arcbp Mikolaj Traba zakazal duchownym przeznaczac w testamentach cokolwiek z dochodow na rzecz naloznic i nieslubnych dzieci. Synod warminski z roku 1577 zakazal ksiezom wychowywac w swych domach `podejrzane dzieci', zrodzone z konkubin. Jan Ptasnik w ksiazce "Kultura wiekow srednich" naszkicowal sylwetki kilku biskupow znanych z rozwiazlosci zycia. Biskup krakowski Pawel z Przemankowa, utrzymywal na swoim dworze prawdziwy harem: mniszke, ktora porwal z klasztoru w Skale, tez don wlaczyl! Jego nastepca Jan Muskata rowniez nie przestrzegal szostego przykazania. Biskup Zawisza urzadzal sobie `hops', co znaczylo, ze ze swa swita jedzie poza miasto uganiac sie za kobietami. Biskup poznanski Jan z Kepy "w folgowaniu pozadliwosciom ciala sie lubowal", a kronikarz Janko z Czarnkowa o Mikolaju z Kornika napisal, iz z powodu grzechow przeciw naturze jezyk zaczal mu gnic za zycia! Krol Jagiello zenil sie cztery razy, po smierci Jadwigi jego trzy kolejne zony dostarczaly mu sporo klopotow, krol byl wiekowy, a ze krew mlodych zon nie woda... W 1411 roku mial sie odbyc sad nad prymasem Mikolajem Kurowskim, o ktorym Jan Dlugosz pisze: "Jakoby winny ciezkiej obrazy majestatu, za namawianie Anny krolowej do sprawy milosnej, jako sama krolowa zeznala". Arcybiskup w drodze na sad spadl z konia i tak sie potlukl, ze zmarl. Krolowa natomiast zlozyla przysiege, ze jest niewinna i sprawe odlozono ad acta. Jan Chryzostom Pasek w "Pamietnikach" pod data 1665 pisze o prymasie Prazmowskim: "Wiem na cie sekretow, nie duchownej osobie nalezacych, wiele, a nade wszystko mam kartke od ciebie do jednej mezatki ordynowana z tak wszetecznym stylem, ze i sodomskie miasta, nie wiem, jezeli taka praktykowaly mode". W ksiazce "Szkolnictwo parafialne w Malopolsce XVI - XVIII wieku" autor przytacza wiele skandalicznych wydarzen majacych miejsce na terenie parafii. Ale jak dziwic sie proboszczom, zwyklym klechom, jezeli biskupi nie byli wcale pod tym wzgledem lepsi? Prymas Podoski zyl w palacu z przyjaciolka, a jak tego mu bylo malo, jezdzil do Lowicza na "hops", biskupi Rybinski i Naruszewicz postepowali podobnie. Kiedy w 1794 roku, w czasie powstania kosciuszkowskiego, lud Warszawy powiesil dwoch biskupow: Kossakowskiego i Massalskiego, natomiast za trzecim, Skarszewskim, w sadzie wstawil sie nie tylko nuncjusz papieski, ale i dwie naloznice; biskupowi darowano zycie. W roku 1802 miala miejsce przedziwna historia w powstalej w 1796 roku parafii we wsi Rzyki. Otoz pleban korzystajac z nieobecnosci mezow, ktorzy prowadzili handel daleko od rodzinnej wsi, czesto nawiedzal samotne gospodynie. Mezowie po powrocie wezwali plebana na sad gromadzki i zmusili do pisemnego zapewnienia poprawy. Pleban pisal: "Ktora by miala miec meza, takowa takze nie bedzie miala miejsca w mojej Plebanii, z przyczyny aby maz nie nachodzil na Plebanie moja wolajac, zem jemu zone przysiegana odebral". Mistrz Jan Kochanowski z zachwytem pisal o biskupie, ktory porzucil swiety stan kaplanski i ozenil sie... Glosna byla sprawa ks. Orzechowskiego, trybuna szlachty, ktory rowniez ozenil sie i walczyl o pozostanie w zwiazku i ktory pomimo przeroznych przeszkod nie rozstal sie z malzonka i doczekal bodaj piatki pociech. IV Do roku 1514 duchowni nosili wasy i brody, ale od tego czasu przywilej ten zostal zastrzezony dla papiezy. Od czasow Grzegorza VII duchowienstwo odseparowano, przynajmniej w teorii, od swieckich przez wprowadzenie celibatu duchownych. Wzglad na dyscypline koscielna, na sprawnosc funkcjonowania organizacji koscielnej, wymagal czynnika jak najmniej zwiazanego ze spoleczenstwem, panstwem, rodzina. Piastowanie urzedow na zasadzie ich dziedziczenia oslabialo wladze papiestwa - ktora wolala widziec tam ludzi przez siebie skierowanych. Jedyna malzonka poslubiona mogl byc tylko Kosciol. Wprowadzenie celibatu nie tylko w Polsce wywolalo oburzenie. Tak bylo we wszystkich krajach, w ktorych pojawili sie papiescy legaci ze stosownym dokumentem. Duchowienstwo czeskie pobilo legata. Biskup Altman z Passawy i Henryk z Chur omal nie zostali rozszarpani przez duchownych, ktorym odczytali dokument o celibacie. Na synodzie koscielnym w Rouen arcybiskup Jan zostal zniewazony przez duchownych, a nastepnie obrzucony kamieniami! Legat papieski Jan z Kremony mial ogromne klopoty w Londynie... Wowczas to zrodzilo sie powiedzenie, ze latwo ksiezom odebrac niewiasty, ale o wiele trudniej odebrac niewiastom ksiezy! Tyle w ogromnym skrocie historia. A jak jest dzis? Zakaz zawierania malzenstw nadal obowiazuje, ksieza slubuja bezzennosc i chociaz na swiecie istnieja dosc liczni zwolennicy zniesienia celibatu, nic nie wskazuje, aby Watykan podjal taka decyzje. Bylaby to prawdziwa rewolucja z niemozliwymi do przewidzenia skutkami. Moze wiec lepiej jest tak - jak jest? _______________________________________________________________________ [Tygodnik Powszechny z 30.08.92, spisal J.K-uk. Pamietacie oryginaly ze szkoly? Ech...] ODY HORACEGO W PRZEKLADZIE ZYGMUNTA KUBIAKA =========================================== POMNIK ------ [Exegi monumentum aere perennius] Pomnik bardziej wieczysty niz ze spizu wznioslem, Przerownujacy miare krolewskich piramid, Ktorego ni zarloczny deszcz nie zniszczy, ani Akwilonu porywczosc, ani niezliczony Lat ciag, ucieczka czasu. Nie obumre caly, Wiele ze mnie uniknie wladzy Libityny. W slawie u potomnosci nie przestane wzrastac Zawsze mlody, dopoki bedzie wchodzil kaplan Na stopnie Kapitolu z milczaca dziewica. I beda mowic o mnie, ze tam, gdzie rozglosny Strumien Aufidu burzy sie i gdzie ubogi W wode Daunus krolowal wiesniaczym plemionom, Tam, z nieznacznego mozny, pierwszy piesn eolska Przywiodlem do italskich rytmow. Przyjmij dume Nabyta zaslugami i laskawa wlosy, Melpomeno, delfickim uwiencz mi wawrzynem. POD WINOROSLA ------------- [Persicos odi, puer, apparatus] Nie lubie, chlopcze, perskiego przepychu, Nie w smak mi wience spiete lykiem lipy. Przestan dociekac, gdzie sie jeszcze tai Spozniona roza. Nie sil sie, aby prostemu mirtowi Cokolwiek dodac. Mirt dobrze przystoi I tobie, sludze i mnie pijacemu Pod winorosla. SORAKTE ------- [Vides ut alta stet nive candidum] Widzisz, jak biale dzis w glebokim sniegu Stoi Sorakte. Lasy utrudzone Ledwie dzwigaja brzemie. Rzeki Znieruchomialy skute mrozem. Przegnaj to zimno, do ognia nieskapo Drew dorzucajac, a jeszcze laskawiej W sabinskim dzbanie czteroletnie Przyniesc tu wino, moj Taliarchu. Reszte pozostaw bogom: kiedy oni Wichrow nad wrzacym morzem klebowisko Wygladza, juz ani cyprysy Nie zadrza, ni stare jesiony. Co bedzie jutro, nie badaj. Dzien kazdy, Jaki sie zdarzy nam, za zysk poczytaj, A nie pogardzaj, chlopcze, slodka Miloscia ani tancem, poki Twojej kwitnacej mlodosci daleko Do gderliwosci siwej. Laki teraz Dla ciebie, drozki w umowionej Godzinie i wieczorne szepty, I zdradzajacy dziewczyne ukryta W najglebszym kacie smiech mily i zastaw Zerwany z jej ramienia albo Z palca nie nazbyt opornego. NA SWIETO APOLLINA ------------------ [Quid dedicatum poscit Apollinem] O co poeta prosi Apollina Tak uczonego? O co, lejac z czary Nowy moszcz, modli sie? Nie o dostatki Zyznej Sardynii, Nie o Kalabrii skwarnej tluste stada Ani o zloto, kosc sloniowa z Indii, Ani o lany, ktore cichym nurtem Podmywa Lirys. Kalejskim nozem niech tnie pedy, komu Los to dal. Kupiec niech ze szczerozlota Wysacza wino, na ktore wymienil Syryjski towar. Czlek samym bogom mily, bo co roku Trzykroc, czterykroc Atlantyk bezkarnie Zwiedza. Mnie zywia oliwki, endywie I lekkie malwy. Daj sie dobytkiem cieszyc w dobrym zdrowiu, Synu Latony, w jasnej mysli! Starosc, Gdy przyjdzie, niechze bedzie niehaniebna I nie bez piesni. _______________________________________________________________________ Maciek Cieslak (tym razem wprost z Krakowa) KATYN NA LAMACH GAZET ===================== `Katyn' byl od polwiecza symbolem powojennej epoki, ustroju budowanego na obcym dyktacie, przemocy i klamstwie. Wczorajszy (14.10.) gest prezydenta Rosji, ujawnienia prawdy o Katyniu, jest kolejnym znakiem konca tej epoki. W wymiarze moralnym nabiera on mocy swiadectwa - sily i ostatecznego zwyciestwa prawdy, a w polityce - przypomnienia o sensie wiernosci imponderabiliom - kamieniu wegielnym polityki polskiej lat wojny. * * * Ogloszona wczoraj wiadomosc o ujawnieniu i przekazaniu nam przez Rosje dokumentow katynskich odsunela chwilowo w cien problemy doraznej polityki. To sie czuje - tu, w kraju, wydarzenie nabralo najwyzszego ciezaru gatunkowego; czarne, wielkie czcionki slowa `Katyn' bija z tytulowych stron wszystkich gazet, na uroczystosci w Belwederze prezydentowi ze wzruszenia i emocji odebralo glos, w TV i radiu mowia historycy i rodziny ofiar. `Oto chwila, kiedy prawda w przerazliwej swej nagosci zostaje przekazana swiatu jako dokument przeslany z Moskwy prezydentowi Walesie - powiedzial Czeslaw Milosz, zaproszony do Belwederu w srode przed poludniem, na uroczystosc przekazania dokumentow. - Przez 50 lat mezowie stanu, dyplomaci, historycy, dziennikarze podtrzymywali - z rzadkimi wyjatkami - spisek milczenia o rozkazie masowego morderstwa bezbronnych jencow, wydanym na Kremlu.' Specjalny wyslannik prezydenta Rosji - Rudolf Germanowicz (przewodniczacy Komitetu d/s Archiwow przy Radzie Ministrow Rosji) wreczyl Prezydentowi dwie teczki z kopiami dokumentow odnalezionych w tajnych archiwach KC KPZR. W pierwszej znajduja sie materialy potwierdzajace odpowiedzialnosc za zbrodnie owczesnego kierownictwa KPZR, w drugiej - materialy stwierdzajace, ze wszyscy nastepni przywodcy komunistyczni znali sprawe i usilowali zatrzec jej slady w latach od 1970-90. Gazety drukuja reprodukcje dezyzji Biura Politycznego WKP(b) (poprzedniczki KPZR) - dokumentu z teczki pierwszej. Oto fragment: `() W zwiazku z tym, ze wszyscy oni sa zatwardzialymi i niepoprawnymi wrogami wladzy radzieckiej, NKWD ZSRR uwaza za niezbedne: I. Polecic NKWD ZSRR: 1) sprawy znajdujacych sie w obozach dla jencow wojennych 14700 bylych polskich oficerow, urzednikow, obszarnikow, policjantow, funkcjonariuszy wywiadu, zandarmow, osadnikow (wojskowych) i straznikow wieziennych, 2) a takze sprawy aresztowanych i przebywajacych w wiezieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Bialorusi 11000 czlonkow roznych szpiegowskich i dywersyjnych organizacji kontrrewolucyjnych, bylych obszarnikow, fabrykantow, bylych polskich oficerow, urzednikow i dezerterow - rozpatrzyc w trybie specjalnym, wymierzajac im najwyzszy wymiar kary - rozstrzelanie. II. Sprawy rozpatrzyc bez wzywania aresztowanych, bez przedstawiania zarzutow, postanowienia o zakonczeniu sledztwa i aktu oskarzenia. ()' Dokument spisany jest na czterech stronach maszynopisu. Jest to formalny wniosek Berii. Na pierwszej stronie ukosnie, na tekscie maszynowym, odreczne podpisy akceptujace: Stalina, Woroszylowa, Molotowa, Mikojana, a na marginesie notka, ze Kalinin i Kaganowicz tez byli za. W tej samej teczce jest tez sprawozdanie Berii i lista wyzszych oficerow przeznaczonych do rozstrzelania. Teczka druga zawiera instrukcje, jak nie dopuscic do ujawnienia tych dowodow zbrodni. Wszystkie datowane od 1970 r. W tym roku dokumenty z teczki pierwszej trafily tzw. "Pakietu nr. 1" - o najwyzszym stopniu tajnosci. Na odbywajacej sie rownolegle w srode konferencji w Moskwie, oficjalnie ujawniono, ze na wiekszosci akt tych supertajnych zbiorow widnieje klauzula `nigdy nie otwierac'. Ich istnienie bylo znane tylko najwyzszemu kierownictwu radzieckiemu. Dokumenty z teczki drugiej dowodza m.in., ze Gorbaczow spotykajac sie z Jaruzelskim i Skubiszewskim, ukrywal to, co bylo mu wiadomo na temat Katynia. Postepowal wedlug zalecen kierownika wydzialu miedzynarodowego KPZR - Walentina Falina. Taktyka polegala na doprowadzeniu do sytuacji, w ktorej ZSRR oglednie przyzna sie do winy, ale oswiadczy, ze nie wiadomo nic ani o dokumentach, ani dacie zbrodni. Ujawnienie dokumentow katynskich jest dla Jelcyna ruchem w wewnetrznej rozgrywce politycznej. Dokumenty zostaly rownoczesnie wlaczone do materialow w procesie o zasadnosc zeszlorocznej decyzji o delegalizacji KPZR jako organizacji przestepczej. Proces toczy sie przeciw Gorbaczowowi, przed Sadem Konstytucyjnym w Moskwie. Prokurator Stefan Sniezko (zajmuje sie z ramienia rzadu RP badaniem zbrodni katynskiej) potwierdzil, ze byly `delikatne sugestie' strony rosyjskiej, aby Polska aktywniej wlaczyla sie w dochodzenie przeciw bylej KPZR. Odnosnie sprawy zbrodnii katynskiej, Sniezko wyjasnil, ze odpowiedzialnosc karna moga ponosic wylacznie osoby, a nie panstwo czy instytucja. Przypomnial jednak o precedensie w prawie miedzynarodowym: Trybunal Norymberski uznal SS za organizacje zbrodnicza i wtedy karana byla sama przynaleznosc do niej. W przypadku KPZR, zasugerowal, nalezaloby powolac specjalny Trybunal Miedzynarodowy, ktory posiadalby, zgodne z prawem miedzynarodowym, uprawnienia do wydania takiego wyroku. Prezydent Walesa: `Wczoraj za zbrodnia szlo klamstwo. Dzis za prawda, ktora prezydent Jelcyn zdecydowal sie publicznie oglosic - pojdzie zrozumienie, zaufanie i przyjazn. Wierze, ze tak bedzie.' Wraz z naglym `wybuchem' sprawy katynskiej ucichl caly ubiegloty- godniowy szum wokol klopotow rzadu (i z rzadem). Podniosly nastroj wkrotce minie, warto wiec wiedziec, co nas niedlugo w polityce czeka. A czekaja nas: dalsze spory n.t. poszerzenie bazy rzadu, posiadajacego aktualnie mniejszosc sejmowa i coraz ostrzej krytykowanego (kandydat na koalicjanta - PC zarzuca mu resocjalizacje gospodarki i zastopowanie reform rynkowych), kontrowersje wokol paktu o przedsiebiorstwie (syndykalistyczny czy nie?), sprawa URM i jego szefa J.M. Rokity (oskarzanego przez opozycje o etatyzm i tworzenie super-urzedu - drugiej wladzy) oraz, oczywiscie, dekomunizacja. _______________________________________________________________________ LISTY DO REDAKCJI ================= Marek Sieranski 1. Wiersz "Czekamy na ciebie czerwona zarazo" byl przytaczany w opublikowanej chyba w 1980 w monografii "Parasola" piora Piotra Stachiewicza, a wiec w `czerwonych' czasach, chociaz nie wiem, czy w calosci. Nie sadze, zeby wiersz zostal usuniety z drugiego wydania tej ksiazki, ktore sie ukazalo gdzies w rok po pierwszym. Dzielo to przedstawia takze sylwetke poety i innych zolnierzy tego oddzialu. Jezeli dobrze pamietam, wiersz ten zostal napisany w czasie walk na Starowce. Autor polegl wkrotce potem. Wszystkie te informacje podaje z pamieci, gdyz w tej chwili nie mam dostepu do ksiazki; mam nadzieje, ze nie przekrecilem nazwiska autora monografii. 2. Druga czesc artykulu rozpoczyna sie drobnym potknieciem jezykowym. Po polsku nie mozna powiedziec `1 sierpien 1944 r. Powstanie.' Rok 1944, tak jak i inne lata, mial tylko jeden sierpien. Powinno raczej byc pierwszy sierpnia w sensie pierwszy dzien miesiaca sierpnia. Z powazaniem Marek Sieranski ------------------------------------------------------------------------ Adach Smiarowski Panie Marku, Odpowiadam na Panskie dwie uwagi. Zarowno wiersz jak i supozycje mialem od p. Mirskiego. Jego zdaniem wiersz nie byl drukowany w pierwszym i drugim wydaniu Stachiewicza. [Nie mam pod reka Stachiewicza i nie moge sie dodzwonic do pana M. Sprawdze przy okazji.] Co do poety, to wyslalem do Spojrzen krotka notke na ten temat. Chyba zaginela, wiec przytocze kilka danych o Ziutku (vide "Ziutek" - legenda "Parasola", WTK nr 35, 30.08.1970, Piotr Stachiewicz). Jozef Andrzej Szczepanski (1922-1944), z Jablonny, od poczatku byl zwiazany z Parasolem. W lipcu 1944 robil Koppego w Krakowie. Dowodca druzyny w Powstaniu. Ranny w brzuch 1 wrzesnia, przy wycofywaniu sie ze Srodmiescia. Kanaly, szpitale, przenoszenie w te i nazad. Infekcja, zapalenie otrzewnej. Zmarl 10 wrzesnia w szpitalu powstanczym przy Mokotowskiej 75. Oprocz dwoch piosenek: Palacyk Michla i Chlopcy silni jak stal (hymn Parasola), napisal wiele wierszy nt. dzialalnosci bojowej batalionu. > Po polsku nie mozna powiedziec `1 sierpien 1944 r. Powstanie.' Okazuje sie, ze mozna. Zamyslilem sie nieco nad tym. Czyzbym idiolekcil? Ukladam jezyk we wlasne struktury, ale, gdy trzeba, bywam purysta. Moze to amerykanizm? A moze tylko niewinna cytata z powstanczej piosenki " ... pierwszy sierpien, dzien krwawy, powstal narod Warszawy, by uwolnic stolice od zla." Z powazaniem Adach Smiarowski _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Jerzy Karczmarczuk 1992. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.164.30), directory: /pub/VARIA/polish. ____________________________koniec numeru 46___________________________